Na ten temat mogłabym napisać kilka frazesów, że wiele się działo, że atmosfera była cudowna, że rozwijaliśmy się indywidualnie i jako zespół oraz wzięliśmy udział w licznych wydarzeniach społecznych i artystycznych. Było tego tak wiele, że nie odważę się wymieniać.
To wszystko prawda.
Co pamiętamy szczególnie? Pewnie każdy z nas co innego.
Dla mnie osobiście to zawsze stres organizacyjny, jak to wszystko poukładać, żeby zdążyć. Czas, czas, czas …. To dotyczy wszystkiego, występów, prób, prób dodatkowych (i oczywiście zawsze przyrzekam sobie poćwiczyć w domu. Wiem, brzmi znajomo 🙂 ) i zawsze mało czasu.
I za każdym razem myślę po co mi to, taki stres, taki kłopot. I wierzcie nigdy nie żałowałam! Każdy wysiłek włożony w wolontariat daje zadowolenie, radość lub chociaż szalone wspomnienia … takie, jak poparzone o rozgrzaną scenę stopy. Z własnego doświadczenia wiem, że takich wrażeń nie ma w biznesie, ani w żadnej innej towarzyskiej działalności.
Uwielbiam sobotnie zajęcia, cudowną atmosferę! Kocham Was. To jest ponad wszystko.
Po tylu latach ciągle nie wiem, jak Mariusz to robi, że udaje mu się w tej kupy niezdarnych ciał poukładać takie choreografie. To dla mnie jakaś Jego niepojęta moc sprawia, że to działa.
Inną zagadką wszech czasów, jaką odkrywam podczas naszych zajęć jest względność czasu wobec wydarzeń. Uczymy się, uczymy, powtarzamy kilka tygodni, a potem to daje kilka sekund na scenie. Szok! Kiedy zbliża się data występu nagle uczymy się jakoś bardzo szybko i jesteśmy gotowi na czas. Cuda jakieś!
Polecam każdemu kto ma dość sił by walczyć w własnym lenistwem, nieśmiałością, brakiem pewności siebie żeby spróbować.
Nie mogę doczekać się kolejnych zajęć i nowych choreografii. To chyba jedyny powód dla którego udaje się myślec o końcu lata i wakacji.
Do zobaczenia 🙂
Magdalena Haładyn