Organizacja punktu kibicowania przy DOZ Maraton była tradycyjnie corocznym wydarzeniem w życiu wolontariuszy „Centerka” i naszej rodziny. W tym miejscu nie można nie przypomnieć, że impreza ta nie odbyła się w ubiegłym roku z przyczyny pandemii, a ja już rok temu zadeklarowałam chęć koordynowania wolontariatem. Zatem, w tym roku nie było innego wyjścia jak podjąć rękawicę.
Organizatorzy pozostawili nam wolną rękę w wyborze bohatera, który miał stać się inspiracją naszego działania. Postawiłam na bohatera mojej młodości – Bruce’a Lee. Wydawało się, że postać i charakterystyczne stroje związane z postaciami Ninja a także dawny przebój Franka Kimono (postaci wykreowanej niegdyś przez Piotra Fronczewskiego) pozwolą stworzyć rozpoznawalną przestrzeń do fajnej zabawy.
Pogoda dopisała, młodzież z zaprzyjaźnionych szkół również , podobnie, jak całego grono niezawodnych wolontariuszy „Centarka”.
Mieliśmy duży plakat z postacią naszego bohatera, tybetańskie chorągiewki, balony i lampiony. Mieliśmy także karateków w oryginalnych strojach, przebierańców w szlafrokach i domowych kimonach, kolorowych pasach i opaskach.
Dopingowaliśmy z całych sił, waliliśmy w bębny, używaliśmy grzechotek, graliśmy muzykę z głośnika, dodawaliśmy otuchy i siły biegaczom przez megafon. My zagrzewaliśmy biegnących do walki z własnymi słabościami i kilometrami, a oni nam dziękowali przybijając piątki, klaszcząc i kłaniając się. Te interakcje są niezapomniane!
Wytrwaliśmy do końca, choć nie było łatwo, gdyż nasz punkt był na 5 i 35 km, a biegacze mijali na 3-krotnie. Po przejechaniu samochodu z napisem limit czasu posprzątaliśmy dekoracje i pojechaliśmy na pyszny obiadek.
P.S. Kamila przebiegła ponad 6 km z maratończykami i postanowiła w przyszłym roku pokonać cały dystans 42 km 195 m.
Magdalena Haładyn