O tej akcji dowiedziałam się na zebraniu Szkolnego Koła Wolontariatu w mojej szkole. Pani Ola powiedziała, że potrzebują animatorów, a w mojej głowie zapaliła się zielona lampka „to jest to, co chcesz robić”. Wtedy zebrałam się na odwagę i zgłosiłam swoją chęć udziału na akcji odbywającej się 22 września o godzinie 12.00, prowadzonej we współpracy z Świetlicą Podwórkową w Parku Helenów.
Ze stresu przed akcją wstałam o godzinie 6.00, umyłam się i wysuszyłam z 3 razy i udałam się w stronę miejsca zbiórki.
Okazało się jednak, że nie miałam się czego stresować.
Centerkusie sprawiły, że czułam się jakbym była na właściwym miejscu, we właściwym czasie i z właściwymi ludźmi. Można chcieć czegoś więcej?
Patrząc na wszystkie dzieci biegające od stoiska do stoiska, by nauczyć się czegoś nowego, pobawić się z rówieśnikami i dostać naklejki sama zachciałam wrócić wiekiem, by móc się z nimi powygłupiać, dlatego od razu pobiegłam do dziewczyn z kącika malowania twarzy, by narysowały mi kocie wąsy i wielki czarny nos.
Przy stoisku starych gier podwórkowy, jako animatorski kot pograłam w klasy, popuszczałam trochę baniek z dziećmi a na sam koniec przetańczyłam z 20 minut. (Swoją drogą, zakwasy na łydkach od belgijki trzymały mnie przez kolejny tydzień). Na stoisku z zabawami cyrkowymi poudawałam, że umiem kręcić hula – hop, jednak wszystkie dzieci biorące udział ze mną zdecydowanie robiły to lepiej.
Myślę, że każda osoba powinna przyjść na chociaż jedną akcję do „Centerka”. Uczucia, które po tych akcjach zostają w sercu są nie do opisania.
Kiedyś myślałam, że będę się wstydziła wracać do domu tramwajem przez pół Łodzi w makijażu kota i z balonowym dinozaurem w ręce, natomiast teraz wiem, że to nie był wstyd, a sama przyjemność.
Magdalena Pisera