O tym, że zajmę się wolontariatem zadecydował przypadek. Ostatnio jest on częstym gościem w moim życiu. I mogłabym przysiąc, że przypadków nie lubię, bo zawsze mieszają w moim misternym planie na życie, ale tego nie zrobię. Zamiast tego podzielę się z Wami nie tylko historią projektu, ale i słowami, których nauczył mnie Mariusz Kołodziejski i, z którymi od dziś idę przez życie: “Bo dla człowieka z marzeniami, świat zawsze stworzy okoliczności do ich realizacji”.
Współpraca z Aleksandrą Łuczak przy pierwszym w tym roku projekcie Korpusu Solidarności #zamaskowani pokazała mi, że to jest czas i miejsce dla mnie.
Podczas spotkania online na platformie zoom podsumowującego tę akcję postanowiłam zrobić wolontariuszom burzę mózgów. Podrzuciłam kilka pomysłów do obróbki i właściwie z niczego stworzyliśmy wspólnie, całą ekipą zupełnie nowy projekt.
To wspaniałe, gdy masz obok siebie ludzi, którzy tak wiele potrafią, którzy tak wiele rozumieją i mają serca pełne empatii. Dzięki takim osobom powstał projekt o cudnej nazwie “Relaksianki”.
Wiemy wszyscy, jak ciężki i wymagający jest zawód lekarza, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Wolontariusze, z którymi miałam przyjemność współpracować i współtworzyć projekt postanowili pokazać, jak bardzo wspierają naszych lekarzy i nasze pielęgniarki w tej trudnej dla nas wszystkich chwili. Docenić ich wysiłek i sprawić by choć na chwilę uśmiech zagościł na ich twarzach.
I co najważniejsze, by mieli dla siebie chwilę relaksu, choćby 5 minut.
Była kiedyś taka piosenka o ściskaniu zielonego kamyka w dłoni, kamyka na szczęście. My wymyśliliśmy Relaksianki na stres. Cała ekipa projektu, który ku mojej uciesze mogłam koordynować, przyłożyła się do niego z całych sił. Szyliśmy, szydełkowaliśmy, rysowaliśmy i malowaliśmy. Przez cały czerwiec chcieliśmy przygotować coś, czym możemy #zadziergaćwirusa i #uśmiechnąćmedyka.
“Mamy to” powiedziałam sobie jednego dnia patrząc jak wolontariusze podsyłali kolejne rysunki, mnóstwo szydełkowych serduszek, ręcznie szyte łapkościski. Dzięki temu mamy już dwa gotowe piękne pudełka wypełnione po brzegi Relaksiankami, które właśnie zmierzają do szpitali (m.in. Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. Wojskowej Akademii Medycznej, Szpital im. M. Kopernika).
Akcja przerosła moje oczekiwania. Kiedy zobaczyłam ile serca ludzie wkładają, by innym żyło się lepiej, by nam wszystkim żyło się lepiej pomyślałam, że to jest TO. Tak właśnie chcę żyć i działać. Chcę pomagać i nieść dobro w świat. I marzę, wiecie …? Marzę sobie, że słowa Anakina z części I Gwiezdnych Wojen: “Największym problemem we Wszechświecie jest to, że nie pomagamy sobie nawzajem” wybrzmią inaczej.
Marzę, by móc je zmienić na takie: “Największą radością we Wszechświecie jest to, że ludzie pomagają sobie nawzajem”. Marzę, a jeśli pamiętacie czego nauczyłam się od Mariusza to historia napisze się sama …
P.S. Bardzo dziękuję Michałowi Ciesielskiemu, który był dla mnie ogromnym wsparciem w tym projekcie i pomagał kiedy tego potrzebowałam. Również przy jakże ważnym zakończeniu akcji.
Sylwia Kucharska